Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.





Zdjęcie

Szybki wypad

Napisane przez Kuba Standera , 29 marzec 2024 · 1129 Wyświetleń

barracuda bluefish stickbait gibraltar andaluzja
Szybki wypad

Ciągle wieje, wściec sie można. Już wygląda ze będzie można i znowu na meteo czerwono-fioletowo. Dodatkowo nawiało glonów, coś w rodzaju sargasowej zgnilizny. Po za zasiegiem rzutu zamiast wody jest umieszana breja brunatno-cuchnąca, łowić z brzegu nie ma opji. Zostają pojedyncze dni, gdu wiatr zmienia kierunek i fala pozwala na ledwo-co wypłynięcie. Niezbyt lubię takie łowienie, stan morza 3, nadupca fala, prądy, dopłynięcie na miejsce zajmuje średnio 2x tyle czasu co zwykle. Ja sam po pół dnia na wodzie w takich warunkach, nie dość że płyniecie to niczym Kuzaj na OESie, kierownica prawo lewo, gazu to wiecej to mniej, byle by utrzymać łódź w "sweet spot" - tuż powyżej ślizgu, jeszcze bez energii by zderzać się z falami i wytrząsać watrobę uszami pasażerów.
Ale - udaje się. Miejsce to samo co zwykle ostatnio, dobre 10km w cieśninę. Rwane dno, z 7-8m skały wychodzą do dwóch, prąd omiata skałowiska i łódź dryfuje te 5-7km/h. Są miejsca gdzie prądy sie znoszą, mimo wiatru i fal mozna znaleźć miejsce gdzie łódź stoi jak zakotwiczona, choć wokół woda przelewa sie chlupotem jak na górskiej rzece.
Tym razem Panda Arbeit Arbeit, naleśniki same się nie usmażą, na łodzi dołącza do mnie brat Pandy - Fryta. Mieszka dośc daleko więc nie łowimy wspólnie zbyt często. Tym razem - zakładał mi silnik, zmieniał z manetki na ciągutki, zależało mi żeby wspólnie opływać nową łódź. A ze następnego dnia ruszamy na sumy, więc okazja zrobiła się sama :D
W warunkach naprawdę trudnych docieramy na miejsce. Pierwsze dwa dryfy wokół skał nie przynoszą zbyt wiele akcji, widzimy ptaki uderzające o wodę, ale w zasadzie wszędzie. Nie ma jak wcześniej, skupionej punktowej zadymy - tutaj wpadnie jeden, tam drugi, cieżko wyczuć co widzą. Mocny wiatr spycha nas w stronę brzegu, kolejne dryfy ustawiam silnikiem do lądu, wystarczy odpalić, popyrkać kawałek od brzegu i dryfujemy dalej.
Mimo fal widzę na granicy prąów kotłującą się wodę.Ptakó jakby więcej, za każdym razem gdy przelatują nisko woda wprost eksploduje. Drobnicę zbiły w kulę prądy i fale, ptaki mają używanie. Ale... Czasem woda "eksploduje" jakby samoistnie, jakby od spodu coś maltretowało nieletnie rybki. Sporym łukiem omijam drobnicę, najgorsze co można zrobić (a robią to regularnie lokalersi) to na pełnej prędkosci wpaść między nie, najlepiej w ślizgu, z ryczącą muzyką na pokładzie ...
Ustawiamy łódź tak by wiatr i prady niosły nas krawędzię stada (z bliska okazuje się być gigantyczne, dobre 20 na prawie 100m), W zasiegu rzutu, na wyłączonym dużo wcześniej silniku mijamy rybki, rzut za rzutem nasze przynęty lądują między drobnicą. Chyba w trzecim rzucie - Fryta ma dobre branie, z samego wierzchu. Chova na bank, niestety spina się po kilku sekundach. Kilka rzutów dalej i powtarza się sytuacja - wędka dogięta do wody, ryba chyba niedocieta odpowiednio - kilka sekund i schodzi. No dobra, do trzech razy sztuka, w kolejnym dryfie idziemy pod trochę innym kątem, mijamy stado od strony brzegu. Rzut równolegle do rybek i tym razem fRyta tnie chovę prawie z saltem do tyłu. Początkowo ryba chyba lekko znokautowana uderzeniem w kły, idzie dość równo do łodzi. Gdy tylko widzi pomarańczowe światełko łodzi ożywa, nabiera wigoru. Z gwizdem znika linka z kołowrotka, odjazd na dobre 30-40m, jestem pod wrażeniem. Z powodu wiatru i fal trochę ciężko ustać, ale po dłuższej chwili udaje się nam dziada wpakować w siatkę.

 

Załączona grafika
Załączona grafika

 

Naprawdę zacna ryba, sesja zdjeciowa wychodzi niestety tak sobie, cieżko było się ustawić na fali przy brzegu. Ryba dobrze wymietoszona, łapię ja w gripa, przypinam przy burcie na sznurku i pyrkam na otwate. Zimna woda przelewa sie przez rybie skrzela, chwilę później zaczynają sie pierwsze oznaki życia i animuszu. Gdy ją odpinam, zmyka w wodę ochlapjąc mnie na odchodnym. No dobra, jest ok.
Kolejny dryf, mielę swoim prototypowym sandeelem który przyniósł tyle brań na poprzednim wypadzie. Dzisiaj jakby go nie chciały... Czy aby na pewno? Branie jest jakbym wjechał w kępę glonów. Przynęta zatrzymuje się, wędka powoli ugina. Zacinam i pierwsze sekundy jest w miarę spokojnie. Dokręcenie hamulca i cieżar na drugim końcu się odzywa. Potężne szarpniecie i długi odjazd, z gwizdem znika linka z kołowrotka. Mimo próby hamowania ryba ma to głęboko pod płetwą dupową, idzie jak chce. W końcu gaśnie, powoli odbieram linkę (lekki zestaw, ok 50g wyrzut i 30lb plecionka). Ryba jest w miarę blisko, pod samą łodzią jeszcze kilka dobrych nurkowań, wody tutaj niecałe 10m więc za daleko sobie nie pofruwa.
Wreszcie pakujemy w siatkę kolejną niezłą barracudę. Tak jak przez lata omijały mnie te ryby, tak teraz łowię je dośc regularnie, w dobrych rozmiarach. Cieszy bardzo.

 

Załączona grafika
Załączona grafika
Załączona grafika

 

Kilka zdjęć i wraca do wody, a my zawijamy się do portu. Przed nami 15km ciężkiego powrotu, okienko pogodowe się końćzy i wiatr przyspiesza do dobrych 40km/h. Dobrze że wracamy z falą, da się jakoś wytrzymać.



  • Guzu, lukomat, Sławek Oppeln Bronikowski i 8 innych osób lubią to



Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
31 mar 2024 10:17

Kuba  - w ogóle by mnie nie zdziwiło, gdybyś tym samym prostym sposobem popłynął na Bermudy, złowić sobie jedną albo dwie żaglice :) 

    • Kuba Standera i Darek P lubią to
Zdjęcie
Kuba Standera
31 mar 2024 11:00

Kuba  - w ogóle by mnie nie zdziwiło, gdybyś tym samym prostym sposobem popłynął na Bermudy, złowić sobie jedną albo dwie żaglice :)

Kiedyś to nastąpi, na razie zbieram siły :D

    • Darek P lubi to

Ostatnie wpisy

Ostatnie komentarze

Listopad 2024

P W Ś C P S N
    123
45678910
11121314151617
181920 21 222324
252627282930 

aktywnych użytkowników

0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych